piątek, 19 grudnia 2014

Zakaz bycia człowiekiem. Już wkrótce!

Strasznie nie lubię gdy ktoś stwierdza - ... Polska. Niektórzy używają tego nagminnie. Dostaną mandat za przechodzenie na czerwonym - ... Polska. Zatrują się mięsem, które sami trzymali przez dwa tygodnie na upale, mówią - ... Polska. Irytuje mnie po prostu gdy to słyszę

Dla mnie motoryzacja to przede wszystkim motorsport. To dzięki niemu mamy turbodoładowane silniki, systemy kontroli czy wiele innych rozwiązań bez których trudno byłoby się obejść. Jest to normalne bowiem odcinek specjalny czy tor wyścigowy to doskonały poligon, na którym możemy przetestować wszystkie pomysły inżynierów, którzy zarywają noce tylko po to aby ich zespół okazał się lepszy w ogólnej klasyfikacji. 

Nasz kraj, który słynie z pięknych kobiet, wybornego jedzenia i dobrych kierowców sportowych jest wyjątkowo nieprzyjazny dla rozwoju motorsportu. Torów Ci tu jak na lekarstwo, a te które się ostały, są zamykane. Lublinianie, mają już mało czasu aby odkryć jakieś błyskotliwe rozwiązanie, zbadać je i wprowadzić w życie. Pierwszego dnia 2015 roku, Tor Lublin przejdzie do historii. Mówi się, że to samo czeka tor... Poznań...

Żeby motorsport trwał musi być jego jednoznaczny rozwój. Książkowym wręcz przykładem jest mój ukochany drifting. Wszystkie badania, statystyki i przekonania miłośników pokazują, że ta dyscyplina jest najbardziej rozwijającym się odłamem sportu samochodowego. Logiczna byłaby pomoc taka jak organizowanie eventów zachęcających młodych polaków do jazdy bokiem, spotkania z zawodnikami i szeroko pojęta edukacja. Tym czasem jest zupełnie odwrotnie. 

Ostatnio natknąłem się w sieci na ten film:


Słyszałem już wcześniej o anty driftingowej postawie ale po pierwsze ciężko było mi w to uwierzyć, bowiem odbyło się tam kilka, na prawdę fajnych, wydarzeń poświęconych tylko i wyłącznie jeździe bokiem, a po drugie no jak to... na torze nie można latać bokiem?

Podobno tę samą postawę prezentuję wspomniany wcześniej Tor Poznań. Czytałem także, że w Radomiu za drifting dostaniemy karę. Jeżeli to wszystko jest prawdą, jak to nazwać? Nagonką? Co gdy kierowca nawet 50 konnego Seicento wpadnie w poślizg, też to uznają za drift? 

Kończąc, dochodzimy do klasycznego paradoksu. - Trzeba walczyć z piractwem drogowym i nie pozwolić aby wariaci drogowi dawali upust emocjom na ulicach - powiedzą eksperci od bezpieczeństwa w ruchu drogowym. I będą mieli rację. Tylko gdzie jeździć? Skoro już dziś na torze, który ma służyć rozwojowi naszych umiejętności, poznawaniu granic i także wyszaleniu się, nie można uprawiać jednej z najfajniejszych, najciekawszych i najbardziej widowiskowych dyscyplin motorsportu. Idąc tą drogą, za kilka lat będą pomiary prędkości. - Przekroczyłeś 100 km/h na prostej start-meta? Dostaniesz mandat - być może powiedzą. 
... Polska.


środa, 17 grudnia 2014

Zimo, już się nie gniewaj!

Mamy połowę grudnia. W normalnej sytuacji pewnie chodzilibyśmy już w śniegu po pas, jednak tegoroczna zima jest jeszcze na wakacjach. Niestety!
Wszyscy kierowcy, bezwzględnie, uwielbiają zimę. Nie znam osoby, która nie lubiłaby najprzyjemniejszego sportu zimowego jakim jest wprawianie auta w poślizg. Gdy mamy śnieg sprawa jest prosta i praktycznie bezbolesna dla naszego auta. Gdy jest tak jak teraz czyli mokro ale wciąż dość trakcyjnie, nici z zabawy.
Oczywiście panująca pogoda rozszerza nam spektrum sezonowych mistrzów driftingu. Po mokrym pójdzie bokiem już prawie wszystko, wystarczy trochę wiedzy i umiejętności. Jednak większość potencjalnych kierowców odpuści sobie latanie bokiem w strachu o opony. Sam zniszczyłem kilka kompletów latając na deszczu.
Wobec tego droga zimo. Idą święta, gdy przybędziesz i posypiesz śniegiem zrobisz przyjemność wszystkim. Dzieciakom dasz możliwość lepienia bałwanów i jazdy na sankach. Nastolatkom możliwość nacierania koleżanek. Kobiety będą w euforii przez co dasz nam pierwszą z korzyści. No a wszyscy kochający motoryzacje będą mogli bezkarnie sprawdzać kąt wychylenia swojego auta nie niszcząc przy tym opon i nie zakłócając spokoju na każdym, polskim osiedlu.

poniedziałek, 16 września 2013

KAPSEL - Historii...

... ciekawej odcinek następny. 
   W grudniu zakupiłem Malucha - nazwałem go Kapsel i generalnie znacie całą jego Historię. Jeżeli nie pamiętacie to przypominam jak wyglądał:

Potem było zimowe latanie bokiem, pozrywane flansze i inny prace stylizacyjno-mechaniczne. 


Wyjąłem z niego wnętrze, wszystko dokładnie wyczyściłem, wychuchałem i wydmuchałem. Wczesno wiosenne wieczory upływały mi z butelką rozpuszczalnika nitro bądź innym czyściwem, a moją dziewczynę w tym okresie zapraszałem na randki do garażu. Zajawkowiczka z niej więc nie protestowała tylko wraz ze mną czyniła Kapsla pięknym. 


Tu jeszcze w trakcie robót. Sporo czasu zajęła mi próba zadaptowania, chromowanych zderzaków ze starszej wersji jednak ostatecznie porzuciłem ten pomysł na rzecz plastikowych gdyż aby wersja nazwijmy ją chrom miała ręce i nogi należało by usunąć boczne listwy ażeby to uczynić trzeba by pomalować cały samochód, co było by lekką profanacją bo na całym Fiaciku był oryginalny lakier.

Całe prace, w bardzo wyluzowanym stylu czasowym, bez pośpiechu i spinania zajęły mi jakieś 3 tygodnie. Czy to dużo czy to mało opinie mogą być różne ale jeżeli nie robi się tego na czas nie ma to jakiegoś szczególnego sensu.


Tak Kapsel prezentował się po odświeżeniu plastików, dokładnym myciu karoserii, malowaniu felg i dekli, założeniu bagażnika na dach, zrobieniu lamp na żółto, wypolerowaniu ramion wycieraczek i wyczyszczeniu środka. Wszystkie prace, od początku do końca przy Kapslu wykonałem sam. Przy niektórych towarzyszyła mi moja dziewczyna. 

Jeżeli słuchaliście wczoraj w godzinach wieczornych Radia na falach 104.3 to mogliście usłyszeć jak mój kolega Sławek mówi i jednocześnie zadaje pytanie dlaczego sprzedałem Kapsla?
Jak więc mówiłem wczoraj, przygoda z Kapslem się zakończyła, misja wykonana - mianowicie jeden naprawdę fajny klasyk uratowany. 

To byłą fajna przygoda, z przyjemnością wspominam mojego Maluszka. Jeżeli kiedyś go gdzieś spotkam zrobię fotę i postaram się porozmawiać z właścicielem, co się teraz z nim dzieje :)

Trzymajcie się moi Napędowi Miłośnicy ;)


niedziela, 25 sierpnia 2013

Alfa Romeo.

Słoneczna Italia słynie ze świetnych potraw na bazie makaronu, klimatu oraz motoryzacji. Niczym w Wielkiej Brytanii istnieje w tym słonecznym kraju wiele manufaktur budujących nietuzinkowe auta, takich jak choćby Fornasari czy zmysłowe Pagani. Nikomu nie trzeba przypominać też że z kraju Erosa Ramazottiego pochodzi Ferrari oraz Lamborghini.
Włoskie auta są ekscytujące. Niestety w krajach europejskich utarło się iż to samochody bardzo awaryjne a największe cięgi zbierała Alfa Romeo.
Jednak inżynierowie z Turynu podwinęli rękawy i wypuścili 2 modele które ciągną dobrą opinie w swoją stronę  To MiTo i Giulietta.
Jeździłem zarówno jednym jak i drugim. Ich prowadzenie jest świetne. System DNA to super wynalazek. Zatrzymajmy się przy Julce. Najpierw miałem okazję prowadzić 170 konną, usportowiną jej wersję. Przyśpieszenie od 0 do setki daje wrażenie jakby pod maską było więcej niż 1.4 Turbo a zawieszenie obniżone i utwardzone dla tej wersji daje możliwość wklejania się w zakręty idealną wyścigową linią. Potem dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego miłośnika samochodów, zrobiłem ok 50 kilometrów wersją diesel. I wiecie co? W prowadzeniu niewiele różni się od wersji Turbo. Zawieszenie daje niemal taką samą możliwość pokonywania zakrętów a układ kierowniczy szczególnie w trybie Dynamic jet tak samo precyzyjny.
Giulietta to fajne auto. Jeżeli ktoś nosi się z zamiarem kupna nowego kompakta, niech zastanowi się nad tą włoską dziewczyną :)

sobota, 10 sierpnia 2013

Chciało by się rzec...

.... CO Z TĄ MOTORYZACJĄ!!! W dzisiejszych czasach w postrzeganiu większości osób posiadanie fajnego samochodu to zbędna fanaberia. Gdy stajesz naprzeciwko swojej ślicznotki, puszczasz jej oczko i mówisz "Cześć Skarbie" twoi sąsiedzi myślą że jesteś psychicznie chory, gdy sami drą się do telewizora w którym właśnie leci 22 gości z dziwnymi fryzurami ganiających za jedną kulą. Ta bezsensowna mentalność przełożyła się na produkcję. Koncerny samochodowe wyszły z założenia że produkcja romantycznych aut to nieporozumienie i wciskają nam karoserie z silnikiem od pralki, tłumacząc że najważniejszą funkcją tego pojazdu jest dokarmianie łabędzi. I tak Mitsubishi wypuści nowe EVO które będzie ....... hybrydą. To i tak dobrze bo Subaru, te legendarne Subaru którego dźwięk Boxera przyprawia co najmniej o ciarki, wycofuje ze sprzedaży w Europie nie Legacy Turbo, nie Forestera Turbo czy BRZ-a tylko legendarną piękną, Imprezę. Nie chce mi się tego komentować nawet. Miłej Soboty ;)

sobota, 20 lipca 2013

ROSJA !!!

Motoryzacja, jej Rosyjska część ma długą historię. Produkowali swoją Ładę gdy My, Polacy produkowaliśmy naszego Fiata 125p. Potem rządy naszego kraju stwierdziły że nie warto się przejmować motoryzacją i należy zrobić wszystko aby z nią skończyć. Rosjanie jednak nie wpadli na taki pomysł i ich samochody są produkowane do dziś. Ich motoryzacja nie jest może ogólnoświatowym hitem, jednak na rynku lokalnym ma się dobrze.
Posiadanie własnego rynku motoryzacyjnego, moim zdaniem wpływa w pewien sposób na kreowanie motoryzacyjnej tradycji. W naszym kraju mamy mnóstwo zapaleńców motoryzacyjnych, którzy napędzani sukcesami swoich starszych kolegów chcą robić to samo. Widzieliście Polskiego rajdowca, driftera, kierowcę wyścigowego czy dowolnego szofera sportowego który na arenie miedzy narodowej przyniósłby wstyd? Mimo to gdy mały Adaś lub nastolatek Tomek czy Grzegorz w średnim wieku odkryje w sobie wyścigową żyłkę i chce z tym coś zrobić to nie dość że nie ma żadnego wsparcia to gdy już w jakiś sposób ma okazję trenować to jest najgorszym złem tego świata i wszystko co złe to jego wina - bezsens. Weźmy Roberta Kubicę, sądzę że gdyby nie wyjechał do Włoch to nie byłby dziś w obecnym miejscu.
W Rosji natomiast sprawy mają się inaczej, tradycje motoryzacyjne są pielęgnowane, nikt na siłę nie wmawia narodowi że Piłka Nożna to sport narodowy a gdy Vitalij Pietrow dostał szanse ścigania się w F1, rząd Rosyjski dołożył wszelkich starań aby ich człowiek śmigał w królowej motorsportu.
Nie będę się rozprawiał nad przykładem z każdej dziedziny sportu motorowego bo szkoda na to czasu. Czytając to warto zastanowić się, czy jest sens w marnowaniu potencjału drzemiącego w ludziach mających talent do ścigania się i czy to sprawiedliwe że faworyzuje się jedną dyscyplinę a resztę ma się w głębokim poważaniu?

niedziela, 20 stycznia 2013

Kapsel Poległ.


Ostatnio obiecałem wam że jeżeli śnieżne warunki utrzymają się do Soboty to pokażę wam driftującego Kapsla. Sobotnia pogoda była wręcz stworzona do tego. Więc udałem się aby polatać bokiem i zrobić kilka zdjęć.


Niestety gdy dojechałem na miejsce Fiacik odmówił posłuszeństwa i stwierdził że nie będzie przekazywał napędu. Niestety się popsuł.

Co się zepsuło jeszcze nie wiem, gdy go rozbiorę na pewno zdam relacje z prac. Dziękuję chłopakom z czarnego BMW, które widać na zdjęciu, za zupełnie bezinteresowną pomoc w holowaniu Kapsla. Trzymajcie się :)